“Jak mi się nie chce” – powiedziałem do bliżej nie określonej osoby, siedząc samotnie w mieszkaniu. I tak strzelił prawie miesiąc. W końcu zmuszając się do zrobienia czegokolwiek pomyślałem “zaciągnąłeś demoscenę to oglądaj” tak też zrobiłem i podziałało cuda. Wierzcie lub nie, ale jestem strasznym zazdrośnikiem. Strasznie zazdroszczę ludziom tego, że coś robią, że mogą się pochwalić, a inni mogą to podziwiać. Tak więc wiedziony zazdrością i żądzą chwały i milionów (fanów, dolarów, wywiadów, etc) ponownie zabrałem się do pracy. Jak się okazało praca też mnie motywuje, może nie sama praca, a raczej postęp w pracy i jej efekty. Na razie i tak nie wiele widać, ale mi to wystarczy. Może dodam jeszcze, że mała żółta karteczka pomaga mi skupić się na tym co mam robić:
- pracować
- uczyć się
- ćwiczyć
- czytać
- pisać
- tutaj nazwa super tajnego projektu, mającego przynieść mi wyżej wymienioną chwałę i bogactwo
Spisane tak po prostu, nie sortowane. Pisałem na żywo, tak jak każdy wpis na blogasku. Niby takie proste, a nie mogłem się zając żadną z tych czynności przez prawie miesiąc.
Cytując małego r, “nie poddaje się” i walczę dalej.
Co was inspiruje do dalszego działania moi nieistniejący czytelnicy?
z gorącymi przeprosinami za wpis
js
Kredyt motywuje ;-). Niestety nie muszę mieć żółtej karteczki żeby o nim pamiętać :/.
pf.
O ja pierwszy komentarz. Dzięki Ci!
Kredyty to zuo, ale maja coś w sobie, że potrafią zmotywować.