Rozmowa kwalifikacyjna to ciężki temat dla obu stron, dla ciebie gdy rekrutujesz, w krótkim czasie musisz ocenić człowieka. I dla ciebie gdy kandydujesz, w tak samo krótki czasie musisz udowodnić że się nadajesz. Poniżej kilka myśli w temacie co zrobić żeby wszystko poszło lepiej, aby po takim spotkaniu nie pozostać z myślę że zmarnowaliście właśnie godziny* swojego życia. Continue reading
praca
Otwórz szufladę
Miałem przyjemność brać udział w targach pracy. Rozmawiałem tam z kilkoma osobami, młodszymi i starszymi, bo jeden by chciał do nas ale nie wie co musi umieć (stary umiesz wystarczająco, dawaj!), inny też by chciał ale nie ma czym się pochwalić w CV i czy nie będzie siary. No to odpowiadam takiemu i innemu: a masz githuba albo inne repo? Bo nie ważne kim jesteś i co studiowałeś, liczy się to co teraz umiesz teraz i to co teraz wiesz – wrzuć do swojego CV link do swoich projektów, do tych które działają, albo do tych który jeszcze nie działają i wysyłaj.
Nie masz się czym pochwalić? Nie masz pomysłów na projekt? Zrób tak: gdy uczysz się czegoś nowego, nowego frameworka, nowej biblioteki, nowego języka, nowego czegoś, załóż do tego publiczne repozytorium i wrzucaj to tam. W ten sposób możesz pokazać że się uczysz, w jakim tempie i jak daleko już zaszedłeś.
Taka informacja daje rekruterom technicznym tysiąc-pięćset-milionów razy więcej informacji o kandydacie niż znajomość C# na 4/5 gwiazdek w kolorowym CV
Proste? Dołącz link do swojego repozytorium do swojego CV.
Jesteś ciekawy co ja mam?
https://github.com/jstadnicki
https://bitbucket.org/jstadnicki
Kandydacie na programistę
Dla wszystkich młodych, rozpoczynających praktyki czy rozpoczynających pracy w zawodzie programisty, kilka myśli którymi chciałbym się z wami podzielić.
Od początku
Gdy wysyłasz swoje CV nie rozdmuchuj go na 3 strony, nie używaj podwójnych enterów, tylko po to żeby było więcej. Ja np. swoje ostatnio skróciłem do jednej strony! Czy sądzisz że jest ono oceniane po ilości kartek? Nie masz co wpisać? Nie przejmuj się tym, jesteś po studiach – wpisz to co umiesz, to co chcesz robić, napisz co najmniej jedno zdanie o sobie.
Wiesz co się bardzo ceni podoba w CV? Link do twojego twojej szuflady z projektami. Używasz githuba, bitbucketa, vs online, czy innego repozytorium z kodem? – wpisz to na CV i wyślij. Masz twittera, na którym jesteś aktywny – wrzuć – o ile aktywność jest związana z zawodem. Korzystasz ze stack overflow i tez jesteś tam aktywny? – wrzuć linka do profilu. Wszystko to gdzie widać twoją aktywność programistyczną. Nawet jeśli jest tego mało, nawet jeśli uważasz że to jest słabe, daj się poznać 😉
A jeśli nic nie masz? To napisz co chcesz robić i próbuj, sytuacja taka, że miejsc więcej niż ludzi. Continue reading
Cena / wydajność
Dzisiaj będzie krótko, bo zajęty jestem i więcej czytam niż piszę. Także taka krótka refleksja:
Każdy wie, że koszta trzeba minimalizować. Uważam jednak, że istnieje pewna granica tych ograniczeń.
Zastanówmy się pracujecie z jakimś narzędziem i jest spoko, robi to czego się od niego oczekuje. Ale moglibyście pracować z innym, za które trzeba zapłacić i nie są to jakieś groszowe sprawy. Kwota którą pracodawca płaci nam to też nie są grosze, a kwota którą otrzymuje za naszą pracę od docelowego klienta to na pewno sensowne pieniądze. Dobrze mówię? Do czego zmierzam? Załóżmy że dobre narzędzie potrafi z każdej godziny naszej pracy wycisnąć jeszcze pięć minut więcej. Zakładam dla równych obliczeń, że pracownik za swoją prace (168 godzin) dostanie pięć tysięcy polskich złotych wynagrodzenia. Jasne – wiem, że z tym różnie bywa. Ale tu chodzi o okrągłe liczby. Co nam to daje?
60 minut pracy plus lepsze narzędzie to dodatkowe 5 minut.
60 minut to godzina, dzień pracy to 8 godzin, czyli dodatkowe 40 minut dla pracodawcy.
Tydzień ma 5 dni roboczych czyli 200 darmowych minut dla pracodawcy.
Pozwolę sobie dodać 10 minut, żeby wyszło 3.5h w tygodniu.
Pracodawca płaci około 30 złoty (5000/168) za godzinę pracy. Tak naprawdę to pewnie więcej, bo patrzę na to z perspektywy pracownika, który taką kwotę otrzyma przelewem na konto.
Po ponownym zaokrągleniu i pomnożeniu daje 100 złoty zaoszczędzone w tydzień, jeśli pracujemy z lepszym narzędziem.
Miesiąc to średnio cztery tygodnie czyli 400 złoty.
Znowu dla prostoty rachunków proponuje przejście na okrągłe kwoty i przyjmę kwotę 100 dolarów.
Krótkie zebranie myśli: zakładam że dobre narzędzie potrafi poprawić moją (twoją) pracę w taki sposób, że w trakcie każdej godziny mojej pracy, potrafię być o pięć minut wydajniejszy, co powoduje, dodatkowy zysk dla pracodawcy 100 dolarów w skali miesiąca. Przestańcie czytać teraz jeśli się nie zgadzacie.
Co to znaczy? O ile wszystko dobrze rozumiem i dobrze policzyłem, kupienie normalnej wersji Visual Studio zacznie zwracać się po pięciu miesiącach. VS2010 wersja professional kosztuje 499$. Dodatkowo kupienie R#, Telerika, czy Tomato to kwota zaczynająca się od 99$ za licencję. Załóżmy w takim razie, że po pół roku cała inwestycja zaczyna się zwracać.
Pięć minut do których ciągle wracam, to tylko czas poświęcony na napisanie kodu, nie liczę już poprawienia czytelności kodu, czy późniejszego utrzymywania kodu, pisania testów, etc. podczas których te narzędzia, także w dużej mierze wspomagają programistów.
Dodatkowo im ważniejszy pracownik, wyższa pensja tym droższy jest jego czas i należy go lepiej wykorzystywać.
To co mnie najbardziej zastanawia, to dlaczego większość firm (chyba że to tylko moje doświadczenie) nie inwestuje w dobre narzędzia, które czynią ich pracowników lepszymi programistami? Oczywiście że można korzystać z Eclipsa (nie przepadamy za sobą), SharpDevelop, czy NetBeans, czy wreszcie z VS w wersji Express, są dostępne za darmo i zrobią to czego się od nich oczekuje: edycja + kompilacja. Tylko czy warto? Czy naprawdę będzie to oszczędność?
Założenia dotyczące czasu czy wynagrodzenia są wzięte z głowy i oczywiście mocno zależą od tego co się robi, gdzie, w jakiej technologii, etc. Mają na celu tylko zobrazowanie jak tanie są narzędzia w porównaniu do czasu spędzonego nad projektem przez jednego człowieka.
Inspiracja vel motywacja
“Jak mi się nie chce” – powiedziałem do bliżej nie określonej osoby, siedząc samotnie w mieszkaniu. I tak strzelił prawie miesiąc. W końcu zmuszając się do zrobienia czegokolwiek pomyślałem “zaciągnąłeś demoscenę to oglądaj” tak też zrobiłem i podziałało cuda. Wierzcie lub nie, ale jestem strasznym zazdrośnikiem. Strasznie zazdroszczę ludziom tego, że coś robią, że mogą się pochwalić, a inni mogą to podziwiać. Tak więc wiedziony zazdrością i żądzą chwały i milionów (fanów, dolarów, wywiadów, etc) ponownie zabrałem się do pracy. Jak się okazało praca też mnie motywuje, może nie sama praca, a raczej postęp w pracy i jej efekty. Na razie i tak nie wiele widać, ale mi to wystarczy. Może dodam jeszcze, że mała żółta karteczka pomaga mi skupić się na tym co mam robić:
- pracować
- uczyć się
- ćwiczyć
- czytać
- pisać
- tutaj nazwa super tajnego projektu, mającego przynieść mi wyżej wymienioną chwałę i bogactwo
Spisane tak po prostu, nie sortowane. Pisałem na żywo, tak jak każdy wpis na blogasku. Niby takie proste, a nie mogłem się zając żadną z tych czynności przez prawie miesiąc.
Cytując małego r, “nie poddaje się” i walczę dalej.
Co was inspiruje do dalszego działania moi nieistniejący czytelnicy?
z gorącymi przeprosinami za wpis
js